Blog / Kultura
W tej sekcji bloga publikujemy nasze artykuły i przemyślenia dotyczące kultury. Zapraszamy jednocześnie do wspólnej dyskusji na ten temat. Jak oceniacie dzisiejsze realia działalności kulturalnej w Polsce, w szczególności na prowincji. Na ile kultura może pozwolić sobie na wolność od nacisków politycznych czy obyczajowych, a także tych związanych z korzystaniem z kapitału prywatnego.
Okres minionych lat nowej polskiej rzeczywistości obfitował w wiele gwałtownych przemian ustrojowych, ekonomicznych jak i kulturowych. Był to czas likwidowania niemal wszystkiego, co było stygmatyzowane minionym systemem. Zlikwidowano instytucje, partie i ugrupowania polityczne, sferę gospodarki przekształcono, zmodyfikowano, sprywatyzowano lub po prostu rozkradziono. Toczą się dochodzenia i procesy o dojście do „prawdy obiektywnej”. Przyszło nam żyć w tak dynamicznie zmieniającym się świecie a przemiany dotknęły również i te lokalne środowiska od pewnego czasu nazwane środowiskami samorządowymi.
Jak w praktyce ukształtowane są działania nazwane edukacją artystyczną w Żywcu? W jaki sposób te teoretyczne zapisy przekładają się na rzeczywistość? Wobec braku jakichkolwiek badań naukowych moje spostrzeżenia są jedynie subiektywnie zebranymi opiniami. Czy jednak w dalszym ciągu przystawać na taką rzeczywistość ?
Maj, w słusznie minionych czasach był miesiącem poświęconym aktywizacji społeczeństwa w promocji obszaru książki, prasy czyli ogólnie stwierdzając - kulturze. Jak funkcjonuje obszar aktywności obywatelskiej w naszych prowincjonalnych opłotkach? W żywieckiej kulturze, i to nie od dnia dzisiejszego występuje zjawisko równania do poziomu intelektualnych ambicji kreatorów tej samorządowej rzeczywistości. To efekt ogólnopolskiej tendencji podporządkowywaniu wszystkiego co obywatelskie interesom biurokratycznych struktur zarządzania. Od wielu lat zauważałem i to jeszcze w zaprzeszłej rzeczywistości, że moje publiczne istnienie zależy od mojej przydatności dla określonych interesów lokalnej władzy.
Nie mam zamiaru w tej wypowiedzi nawiązywać do znanej w kręgach intelektualistów powieści Marcela Prousta, „W poszukiwaniu utraconego czasu”. Bo to i nie ten czas, nie ten sposób przedstawiania rzeczywistości czy też nie ta objętość autorskiej wypowiedzi. Nawiązuję jednak swoje przemyślenia do współcześnie otaczającego nas świata.
Zmieniło się dużo po 1990 roku w Polsce. I jakby dla niektórych proces już się zakończył. Jedynie niewielkie zmiany systemowe zapewnią szczęśliwość dla pewnej grupy społeczeństwa. Proces interwencji państwowej na niemal wszystkich rynkach finansowych świata uświadamiamy sobie, że to założenie jest niemal całkiem fałszywe. Interwencjonizm państwowy dowodzi, że we wszystkich relacjach ważny jest jednak człowiek. Pieniądz nie może stanowić celu samego w sobie. Pieniądz jest jedynie środkiem do celu, ma służąc człowiekowi. Obecnie korporacje finansowe interweniują we własnej obronie, próbując nam, szarakom wmówić, że to dla naszego wspólnego dobra. I niechby politycy próbowali nawzajem uspokajać swe znękane kryzysem finansowym duszę. My wiemy swoje.
Kiedy następowały zmiany systemu politycznego i społeczno-ekonomicznego zauważyć można było, że w obszarze działań ekonomicznych funkcjonowało dość jasne rozwiązanie. To sfera określana kulturą samorządową była wielką niewiadomą. Uczestniczyłem w spotkaniach, których zadaniem było wykreowanie nowych rozwiązań organizacyjnych i programowych. Przedstawione przez inicjatorów tychże spotkań propozycje, ograniczały się do kopiowania dotychczasowych rozwiązań z zaznaczeniem niejasnych sposobów finansowania i koniecznością "odcięcia się" od dotychczasowych założeń ideowych.
W 2004 roku na stronie www.srubka.org.pl zamieściliśmy przemyślenia skrywającego się pod pseudonimem "Bon Lisz" zatroskanego o sferę kultury samorządowej w Żywcu - mieszkańca tego miasta. Po latach powracamy do publikacji z propozycją weryfikacji działań zarządców sfery publicznej.
„Rewolucja kulturalna” w Polsce ma charakter pełzający od 1989r., przy czym uaktywniła się w czasach dominacji rządów PO i nasiliła po objęciu władzy przez PiS, usiłując zniszczyć polski i europejski dorobek kulturalny. Jest to swoisty paradoks. Elity postsolidarnościowe sięgają po metody sprawowania władzy przez nich potępiane, wykazując przy tym gorliwość neofitów. [1]
Nasze doświadczenia pozwalają stwierdzić, że współcześnie realizowany model „kultury samorządowej” tworzy z obywatela biernego, miernego konsumenta papki kultury popularnej zaprawianej przy każdej okazji dość dużymi porcjami alkoholu. Model niejako wynikający z kierunku współczesnej polityki w naszym kraju.
Na przełomie lipca i sierpnia, od wielu lat dzieją się rzeczy różne nazwane ogólnie na początku, ale i teraz Tygodniem Kultury Beskidzkiej. Mało kto obecnie wie, że źródło tej imprezy tkwi w Święcie Gór zorganizowanym w roku 1935 w Zakopanem. Święto to odbywało się przemiennie w Zakopanem (1935), Sanoku (1936), Wiśle (1937), Nowym Sączu [1938). Początek II wojny światowej przekreślił tę inicjatywę. Wisła podjęła organizację autonomicznego święta 16 sierpnia 1964 r. nazywając go Tygodniem Kultury Beskidzkiej. Ale przecież nie o historii tego wydarzenia chciałem mówić, a raczej o tu i teraz tej imprezy. Rozpędzeni i wtopieni w zachwyty publiczności, organizatorzy zapominają o sensie jej organizowania wtedy i teraz.
First<<1
2
3
4
5
6
7>>Last
Ostatnie artykuły
Archiwum