I ty zostaniesz Indianinem...
2016.09.02 Projekty Kultura
Po raz kolejny jesteśmy obserwatorami pozornych działań w tzw. „sferze kultury. Bo oto na czele z Prezydentem Rzeczypospolitej, co bardziej znamienici celebryci w naszym kraju przystępują do zbiorowego czytania książki – kanonu polskich lektur, „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. Wybór jest celowy, realizujący założenia polityki kulturalnej rządzących krajem. Jest to jednak w dalszym ciągu pozoracja aktywności intelektualnej rządzących wobec całego problemu analfabetyzacji społeczeństwa. Nie będę przytaczał statystyk, gdyż codzienność w której żyjemy świadczy namacalnie o obniżeniu poziomu intelektualnego współmieszkańców. Jak więc reagować w sytuacji autorytarnych rozstrzygnięć, ograniczających konieczności dokonywania wyborów i stwarzania profesjonalnych obszarów pobudzających społeczność lokalną do aktywności i kreacji twórczej? Bo wiadomym jest, że prowizorka w tym zakresie jest przyczynkiem do patologii twórczej i agresji społeczno – kulturowej. Do poszerzania obszaru "kultury nędzy".
|
Sytuacja jest irracjonalna. Z jednej strony osiągnięto rozstrzygnięcia profesjonalne, które w naturalnie reagującym społeczeństwie winny sprowokować dalsze działania twórcze. Z drugiej zaś strony sytuacja ta, jak mniemam przerosła nadzorujących i odtrąbiono odwrót. Zabrakło działań określonych transgresją. Nieznane i profesjonalne rozstrzygnięcia zderzyły się z lękiem przed nowością, z niewiedzą, unikaniem przekraczania barier, które w pierwszym oglądzie wydają się niemożliwe do pokonania. Obawa przed utratą sprzymierzeńców, wyrwaniem się z sieci uzależnień, stereotypy oraz przyzwyczajenia, lokalne układy, ale przede wszystkim brak wiedzy merytorycznej stały się źródłem postaw dezercji. Brakło też zwykłej przyzwoitości. W tej sytuacji próbowałem odszukać odniesień w literackich pierwowzorach. Przeglądając różnorodne pozycje literackie skłoniłem się do wyboru literatury popularnej z czasów zaprzeszłych, potencjalnie znane dla szerszego kręgu czytelników. I jak się okazało odnalazłem takie wzory w książce Wiktora Woroszylskiego „I ty zostaniesz Indianinem”. Książka o dość niskich lotach, ale przecież w czasach, kiedy obowiązywała konkretna propozycja aktywności społecznej, pozycja ta spełniała oczekiwania młodych czytelników książek Karola May’a. To była jakaś alternatywa dla siermiężnej rzeczywistości najmłodszych poszukiwaczy przygód. Alternatywa określona jednak ramami wydumanej obyczajowości „czerwonoskórych”. Tak też odczytuję obecne zachowania współczesnych, którzy określają obszar aktywności społecznej czy zawodowej poprzez stawianie określonych zadań wywołujących postawy uzależnienia i spolegliwości. Może nie są to w pełni dosłowne odniesienia do naszej rzeczywistości, ale ileż wspólnego mają zadawane w książce zadania dla kandydata na wojownika. „Czy młody wojownik przebył próby, uprawniające go do zajęcia miejsca przy ognisku? Są jednak i dość dosłownie zadawane próby, jak cierpliwość, wiernego czuwania, głodu (szerokim słowa rozumieniu). To te najbardziej oczywiste próby uzależnienia, którym według prywatnych obserwacji jesteśmy poddawani w „realu”, niekoniecznie zmierzając do uzyskania tytułu wojownika wśród Apaczów. Gdy staję do walki. Dla wypełnienia przesłania inicjatywy powszechnego czytania książek jest to moja propozycja czytania książki w roku następnym. Powyższe przesłanie z książki „I ty zostaniesz Indianinem” oddaje nastrój sprawowanej nad nami władzy w plemiennym systemie społecznym. Tu, na odległej prowincji przede wszystkim. |
Włodzimierz Zwierzyna