Treserzy poszukiwani
2016.06.24 Projekty Kultura
Ten tekst, opublikowany przed kilkoma laty na stronie internetowej Klubu „śrubka” sprawił, że w wyniku interwencji jednej z pań instruktorek tańca towarzyskiego z Żywca, poczuwającej się do krzywdy zakwalifikowanej przez zainteresowaną jako „groźby karalne”, został przesłany do miejscowej prokuratury z wnioskiem o wyciągnięcie wniosków prawnych wobec autora tych dywagacji. Skończyło się milczeniem prokuratury.
|
Współczesne kreacje artystyczne w kanałach telewizyjnych nadają sens i kształt oczekiwań masowej widowni. Znaczącym programem jest TVN-owski „Taniec z gwiazdami”, który uświadamia nam prostą drogę do „bycia gwiazdą”. Z jednej strony zauważamy powszechne zainteresowanie tą formą rozrywki czy aktywnego spędzania wolnego czasu. Dla wielu jest sposobem zaistnienia na parkiecie wśród grona naszych znajomych. Każdy niemal pragnie być doskonałym tancerzem. Aby osiągnąć wysoki poziom umiejętności inwestujemy w rozwój własnych umiejętności. Wypróbowanym sposobem samorealizacji artystycznej dorosłych jest udział w organizowanych kursach tańca towarzyskiego. A co dla dzieci? Narasta aktywność rodziców skłonnych za wszelką cenę kierować uwagę artystyczną swoich „milusińskich” na edukację taneczną. Wizje artystycznego sukcesu roztoczone w programie telewizyjnym podnoszą poziom rodzicielskich oczekiwań. Nikt z rodziców nie zastanawia się nad prawidłową metodyką i formami prowadzonych zajęć dla dzieci. Bo tak naprawdę niewielu z dorosłych chce gruntownego wykształcenia artystycznego i rozwoju emocjonalnego dziecka a jedynie oczekuje sukcesu artystycznego zaistniałego w świetle telewizyjnych jupiterów. Większość rodziców pragnie szybkiego i skutecznego osiągnięcia mistrzostwa godząc się na proste naśladownictwo zachowań dorosłych. Godzą się na powtarzanie elementów tańca aż do osiągnięcia sukcesu zapominając, że na początku edukacji dziecka jedną z form prowadzonych zajęć jest zabawa. Pozbawienie dzieci radości tworzenia w procesie edukacji artystycznej kreuje osobowość „wytresowanego” mistrza bez świadomości własnych możliwości twórczych. W ten sposób tworzymy osobowość młodego człowieka idealnie przystosowanego do globalnego systemu ekonomicznego, który wykorzystuje człowieka jako jedynie przedmiotowy obiekt działań. Pragnąc rozwoju własnego dziecka nie możemy stosować metod pokrewnych zwierzęcej tresurze znanej z doświadczenia z psem prowadzonego przez Pawłowa. Należy bezwzględnie unikać takich doświadczeń w procesie rozwoju naszego dziecka. W swych zapędach edukacji artystycznej zmierzających do "poznania tańca" zapominamy o innym, równie ważnym elemencie procesu edukacyjnego wszelkiego rodzaju tańca. Pamiętajmy, że taniec jako forma artystycznego wyrazu człowieka, szczególnie w układzie męsko – żeńskim spełniał i w dalszym ciągu spełnia, rolę wabienia oczarowania swojego partnera. W tworzeniu tańca olbrzymią rolę odgrywała erotyka, emocje wywoływane tańcem pomiędzy kobietą a mężczyzną. Nie można tego nie zauważać w tańcu towarzyskim czy innych formach prezentacji tanecznej w parach, np. tańcu regionalnym. Niemożliwym wręcz do wyobrażenia, bez negatywnych, emocjonalnych skutków dla dziecka jest pełna prezentacja tańców latynoamerykańskich przez dzieci w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym. To zupełnie niepojęte dla wychowawców dążenie wielu rodziców staje się wręcz ich obsesją. Często zachwycona widownia pokazami małych tancerzy dopinguje rodziców, instruktorów do coraz to intensywniejszej prezentacji. W tych przedsięwzięciach tkwi olbrzymi błąd wychowawczy i artystyczny. Nie można w sposób bezpośredni odwzorowywać form artystycznej ekspresji dorosłych i wiernie przekazywać je dziecięcym wykonawcom. Często z niedowierzaniem i wewnętrznym oporem rodzice decydują się na udział dziecka w warsztatowych formach edukacyjnych. Wolą te sprawdzone, prowadzące „na skróty” do osiągnięcia swojego, rodzica – celu. Taką postawę możemy określić jako realizacje własnych niespełnień artystycznych czy twórczych rodziców i kompensowanie tych ubytków poprzez nadmierne często nałożenie obowiązków na barki własnego dziecka. Taka postawa nie służy rozwojowi samego dziecka a jest częścią autoterapii rodziców. Dziecko w tym działaniu jest jedynie środkiem do osiągnięcia celu terapeutycznego rodziców. Postawy twórcze są obce dla przeważającej grupy rodziców. Doświadczenia wyniesione z własnego przebywania w szkole czy uczestniczenia w innych działaniach pozaszkolnych związane są z behawioralnym modelem edukacji sprzyjającym kształtowaniu i utrwalaniu pożądanych dla systemu edukacyjnego postaw. Szanse na ogólny i harmonijny rozwój dziecka w procesie edukacji i wychowania są olbrzymie. Jednakże doświadczenie codzienności informuje nas o zupełnie innych sytuacjach. Nie sposób przecenić środowiska szkolnego w rozwoju talentu twórczego. Niestety, wpływ szkoły częściej bywa pod tym względem negatywny niż pozytywny. Szkoła nie sprzyja twórczości przede wszystkim dlatego, że ujednolica zachowania i sposób myślenia wychowanków, działając jak gdyby w zastępstwie społeczeństwa jako całości. Szkoła jest miejscem, w którym dokonuje się niezbędny przekaz wiedzy, norm i wartości, ale też miejscem, które uczy konformizmu. ...(1) Poważnym czynnikiem kreującym opisane formy edukacji artystycznej dzieci jest lobby dotychczasowych instruktorów edukacji artystycznej "na skróty", czerpiących z tego procederu określone profity. Schlebianie fałszywym oczekiwaniom rodziców, roztaczanie wizji sukcesu małych tancerzy, organizowanie pokazów umiejętności małych artystów dla administratorów kultury samorządowej, to elementy wzmacniania nieprawidłowego wzorca edukacyjnego. (1) - Edward Nęcka, Psychologia twórczości, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2001,. s. 163. |