Być może..?
2016.01.14 Projekty Kultura
Być może to, co napiszę będzie zbyt oczywiste dla czytającego. Ale nie muszę nikogo przekonywać, że to, co jest oczywistym, znanym na co dzień, jest tak naprawdę trudnym do zidentyfikowania i opisywania. W tym przypadku chciałbym uświadomić Państwu, już wręcz destrukcyjne społecznie zjawisko towarzyszące społecznej sferze kultury.
|
Z jednej strony mocodawcy, lokalny samorząd wręcz żąda oferty powszechnej zabawy i rozrywki. A więc tego, co winno być przypisane sferze komercyjnej rozrywki, czyli oferty w całości pokrywanej ze środków uczestników (bilety wstępu) czy reklamodawców. Na pewno bez jakichkolwiek przejawów sponsoringu. Powszechna rozrywka i zabawa za nasze prywatne środki. Natomiast środki pochodzące z naszych podatków, czyli środki budżetowe winny być skierowane w sferę edukacji kulturalnej i promocji kultury i sztuki z „wyższych półek”. Nie mogę zgodzić się ze sformułowaniem, że po to by uczestniczyć w życiu kulturalnym wyższego rzędu, to trzeba wybierać się do dużych centrów kultury, np. do Krakowa. Dla wielu, szczególnie młodych mieszkańców Żywca i Żywiecczyzny wyprawa kulturalna nawet do nieodległego Bielska wiąże się ze sporym uszczupleniem własnego budżetu. Przecież podatnikami, a więc składkowiczami lokalnego budżetu, nie są wyłącznie ludzie zamożni, których potencjalnie stać na takie wyprawy. Na podatki składają się przeciętni pracownicy z miasta i okolic. I to im ofertę przygotowaną przez profesjonalistów składać winny samorządowe placówki kultury. Jak wiemy, najwartościowszym sposobem uczestnictwa w kulturze, jest percepcja dzieł sztuki w warunkach wręcz pozwalających na kontakt bezpośredni z twórcą i jego dziełem, czyli w małych, kameralnych grupach odbiorców. Wszelkie, duże grupy uczestników działań kulturowych w środowiskach nieprzygotowanych (a nasze środowisko takim jest) do intensywnego, aktywnego kontaktu ze sztuką powoduje zakłócanie percepcji oferowanego dzieła. Kolejnym, niezrozumiałym działaniem lokalnych kreatorów kultury jest wykorzystywanie środków budżetowych zapisywanych w rozdziale – „kultura”, na działania powszechnie znane jako promocja regionu. Wszelkie masowe imprezy folklorystyczne w swych założeniach mają promocję regionu. A w tym zakresie swoją aktywność finansową powinny wykazywać wszelkiego rodzaju podmioty gospodarcze funkcjonujące w sektorze „turystyka i wypoczynek”. Tak więc, dzięki powszechnemu wspieraniu z lokalnych budżetów samorządu, dość powszechnemu sponsoringowi lokalnych firm wcale niezwiązanych z turystyką, w sposób zakamuflowany jesteśmy świadkami i uczestnikami sponsoringu nieźle finansowo funkcjonującego sektora „turystycznego”. Oczywiście i te imprezy służą rozrywce i całości winny być finansowane ze środków pozabudżetowych. Nie byłbym sobą, gdybym nie wniósł uwag do samego procesu edukacji kulturalnej. W programie szkolnym występuje przedmiot „kultura” w ramach, którego dzieci i młodzież mają być zapoznane w ogólnych zarysach tej problematyki. Szkoła współczesna w znanych mi przykładach w dominującej przewadze nie stwarza warunków do realizacji edukacji kulturalnej. W sferze kultury wszelkie procesy twórcze, a więc i edukacyjne, muszą być spełniane w poczuciu pełnej wolności (nie anarchii) twórczej. To nie tylko spełnianie oczekiwań edukacyjnych potencjalnych uczestników, ale i atmosfera towarzysząca temu procesowi stanowi warunek prawidłowo przebiegającego procesu. 1) Jan Paweł II, Do młodzieży, Przemówienie w Gnieźnie, w: Jan Paweł II, Nauczanie społeczne. Pielgrzymka do Polski 1979, dz. Cyt., s.40 |
|
Włodzimierz Zwierzyna |